wtorek, 17 września 2019

Z życia wzięte.

Cześć Myszorki! 🐭


Spora przerwa, sporo się działo, ale sporo też jest napisane. Wszystko czeka na swój moment. Ten właśnie przyszedł dla tego posta.

Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego tak jest, że dla miłości jesteśmy w stanie tak wiele zrobić? Że chęć bycia kochanym tak bardzo nas ogranicza, że nie widzimy wielu złych rzeczy? Przypadek o którym teraz piszę, jest aktem desperackiego poszukiwania miłości i akceptacji, ale jak wiele osób to przechodzi?

Takim przypadkiem byłam ja. 🙄 Przyszedł czas dojrzewania, różnych rozterek sercowych. W końcu ma się to dzieścia lat i presja by zacząć "układać sobie życie" jest coraz większa. No bo jak to na studniówkę iść sama, czy też cały czas na rodzinnych imprezach słyszeć : " A Ty to kiedy jakiego kawalera przyprowadzisz?". Zaczęła wzrastać potrzeba bliskości, potrzeba by pojawił się ktoś, kto stanie u Twego boku. A że jakoś nie wychodziło to od dłuższego czasu w "realu" postanowiłam skorzystać z pomocy internetów. 🤷 I pojawił się ON. Mój rycerz, moja opoka, moje wszystko. Szybko się okazało, że umiemy się dogadać i mimo, że musiałam się bardzo nagimnastykować, by móc się z nim spotykać, wtedy było warto. Zaczęło być pod górkę, gdy dochodziło do poznania moich znajomych. Wielu z nich zwracało mi uwagę, że coś jest nie tak i że ja zachowuje się jakoś inaczej. Gdzie tam! Wydaje Wam się! Jestem szczęśliwa i mi zazdrościcie! 😒 On niezbyt chciał się z tymi znajomymi spotykać, ale no przecież zmuszać nie będę. Nadszedł czas wyboru studiów. Jakie były plany Agi przed poznaniem Księcia? Białystok, Łódź, Poznań! A gdzie Aga poszła? KRAKÓW. Bo przecież on tam mieszka i studiuje, to przecież dla mnie nie będzie się przenosił gdzieś daleko. Wakacje. Wyjazdy z moją rodziną. HALO AGA OBUDŹ SIĘ! "Nie chcesz iść na imprezę ze mną?! To pójdę z dziewczynami!" To idź i baw się dobrze. Przykro? No tak, to moja wina, że wolę posiedzieć z bratanicą niż iść w melo. Poniżona po raz pierwszy. I znów słyszę :" Aga coś jest z nim nie tak!" I znów mówię o zazdrości. Skoro będziemy studiować w jednej miejscowości to czemu nie zamieszkać razem? A co! I tak zaczęły się pierwsze niepewności. Choć było cudownie! śniadania do łóżka, maratony filmowe, spacery, rozmowy do późna... No facet marzenie! 😍A potem? Jego pijackie wybryki, moje nerwy, rozstania, powroty. Krzyki moje, bo już nie ufałam. Krzyki jego, bo już było za spokojnie. Największy wstyd, gdy on się upijał, bo nie chciał być gorszy. Znacie to? " A będziemy się ruchać?" Zadane przy znajomych. Na drugi dzień kłótnia, bo ileż można. Tracisz zainteresowanie swoim Księciem. Nie jest on już taki cudowny, nie? Co robisz w takiej sytuacji? Unikasz go, nie chcesz z nim gadać, drażni Cię, mimo śniadań do łóżka, czy opieki w chorobie. Tak minął rok pierwszy. Potem jest coraz gorzej. Wyzwiska, rzucanie przedmiotami, agresja. Ale brniecie dalej. Ty, bo nie chcesz być sama i w końcu go kochałaś... Kiedyś. Ale jest nadzieja, że będzie lepiej. Wszyscy dookoła widzą co się z Tobą dzieje, a Ty nie jesteś w stanie powiedzieć co tak na prawdę się wyprawia. Przecież to Ty jesteś ta zła. Bo krzyczysz jak "czasem" się upije, każesz czasem posprzątać lub zrobić obiad. Wszyscy dookoła słyszą jego wersję, w której to on jest poszkodowany. Ale czy Ty umiesz powiedzieć swoją? Czujesz się winna, że jesteś taka okropna dla niego, więc po prostu milczysz. I broń Boże nie twierdzę, że był zły cały czas, bo nie był. Podejmujemy próbę walki o nasz związek, bo w końcu, było pięknie na początku. To bierzemy kota. Moje dziecko 🙈. Jest lepiej. Wracamy. Oboje ustępujemy. I jest tak jak było jeszcze na początku. Cieszymy się sobą, staramy się o siebie i mimo drobnych sprzeczek funkcjonujemy. Po czasie Ty już wiesz, że to nie to. Wróciło wszystko. Ty się nie pokazujesz znajomym, bo Ci wstyd za to jak wyglądasz. Jesteś zmęczona. Dlaczego nie odejdziesz? No właśnie... Bo nie chcesz być sama. Boisz się być sama. Boisz się, że nikt Cię nie pokocha. A może tak właśnie wygląda miłość? Decyzja zapadła. On już Cię nie chce. Życie Ci się wali. Nie wiesz co ze sobą zrobić. Zamykasz się. Ale dość szybko dociera do Ciebie, że tęskniłaś. Za kim? Za samą sobą. Mimo wszystko rozstajecie się w zgodzie. Bądźmy dorośli. No właśnie...

I kiedy już poradziłaś sobie ze wszystkim, on wraca.
Myśli, że jakoś zapomnimy o tym co było złe. A Ty już zapomniałaś... O nim.
Jednak on nie chce dać Ci zapomnieć. Wraca. I przeszkadza.
Zastanawiasz się, czy faktycznie to Ty nie jesteś ta zła, bo nie chcesz dać mu szansy.
Szybko jednak wracasz na Ziemię, bo pokazuje kim tak na prawdę był przez cały ten czas.
Z odpowiednimi ludźmi dałaś radę wyjść na prostą.
Czasem warto posłuchać kogoś z zewnątrz, bo oni widzą to na co my jesteśmy ślepi.


Kończąc tę moją historię, chcę zakończyć pewien rozdział w życiu. Ja czuję się gotowa.
Panie i Panowie! Nie bójcie się być sami. Nie róbcie nic na siłę. Kochajcie siebie. Dajcie sobie czas.

Buźka😘

Rusałka